Zdaje się, że większość wypadków zdarza się podczas schodzenia/zjeżdżania. Oczywiście jest to wynik "osłabienia czujności" wspinaczy po pokonaniu drogi.. nie wiem z czego to w każdym konkretnym wypadku wynikało ale z własnego doświadczenia wiem, że ten etap traktuje się w zasadzie jako formalność co oczywiście jest błędem - nikt nie zwraca uwagi na zajebane raki śniegiem - droga zrobiona - to ewentualnie można polecieć - oczywiście nie za daleko... Na spadające kamienie niestety niewiele można zaradzić - usunięcie kruszyzny daje efekt chwilowy, który po kilku zimach traci na wartości. Zjazdy ze starych pętli - uważam, że jest to proszenie się o guza i jest to "powszechnie uświadomione", jednak przy braku stałego bodźca przypominającego o skutkach takiego precederu nie ma mowy o "powszechnej przestrzegalności". Wspinanie w trakcie zagrożenia lawiną - własne ryzyko - porównywalne z zażywaniem kąpieli w trakcie sztormu - nie ma stuprocentowej pewności że skończy się tragicznie co może nawet być zachętą.. :) Korzystanie ze starych przelotów przy wspinaniu - lepiej sprawdzić ich jakość jeśli się da, a jeśli jest wątpliwa - usuwać albo nie korzystać czy zakładać dodatkowe !!! lepiej wspinać się ze świadomością że się nie ma pod dupą stopera niż ufać rdzy. Prozaiczne błędy jak poślizgnięcia, utrata równowagi na półce - asekurować się.. jak ktoś nie chce.. trudno - grawitacja jest bezwzględna :]
dlaczego czytasz cudzą korespondencję ?? .. do siebie pisałem..