Re: WZD PZA - refleksje, podsumowania i wnioski

Witam!

1) Co zrobil dla PZA Onyszkiewicz w przeciagu ostatnich 4 lat?

Mogę pisać o trzech latach czyli ostatniej kadencji. Coś zrobił - na każdą prośbę dzwonił, pisał lub spotykał się osobiście z różnymi ludźmi i "otwierał drzwi" (jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało) przygotowując klimat do rozmów roboczych. Nie przytoczę żadnego przykładu, ale spójrz w sprawozdanie ile spraw ten zarząd załatwił. Nie wszystkie byłyby mozliwe do przeskoczenia bez układów Janusza. Cóż, taka jest ta nasza Ojczyzna...

2) Po co PZA ma prezesa?

Tego wymaga statut związku sportowego. Nie czepiajmy sie Onycha - naprawdę NIE CHCIAŁ kandydować, zrobił to na usilne prośby ludzi którzy mieli wizję pracy w zarządzie z nim jako "prezesem tytularnym" za plecami, bez wtrącania się... Pozwólmy im tą wizję realizować. Zauważ jak liczny jest aktualnie zarząd - równie dobrze mógłby byc mniejszy (lub większy) o kilka osób - przeszli wszyscy kandydaci którzy otrzymali wymaganą statutem ilość głosów - nikt nikomu miejsca nie zajął. Właściwie to nie jestem pewien tylko dwóch osób , inne dobrze wiedzą jak chcą zarządzać..

3) Jaka jest jego rola w PZA?

Po trosze odpowiedziałem w punkcie 1 i 2. Onych jako prezes ani ziębi ani grzeje. Ale myślę że to będzie ewoluować. Wiem jedno, praca zarządu została tak mocno obwarowana przegłosowanymi wnioskami o jawność, że nawet ze stacji kosmicznej Alfa będzie można patrzeć im na ręce, a nawet w oczy.

5) Dlaczego Ty nie kandydowales na prezia?

To teoretycznie najłatwiejsze pytanie - uważałem że nie byłem odpowiednim kandydatem - nie startowałem do zarządu. Może kiedyś? Na razie jestem "za cienki".
Ale dotknąłeś bardzo ważnej sprawy - nieszczęściem jest, że PZA od lat nie ma dobrego kandydata na prezesa. Jak to powiedział Bobas "czasy Paczkowskiego nie wrócą". Delegaci nie mieli wielkiego wyboru. Nie mieli prawie żadnego wyboru, a właściwie wybierać musieli mniejsze zło.
Może i to się kiedyś zmieni?

Pozdrawiam, Włodek