Drogi Wojtku, jak pisałem w odpowiedzi na któryś tam posta Andrzeja nie neguję i nie pomniejszam zasług i wysiłku, często również finansowego osób prywatnych przy ekipowaniu dróg skałkowych na jurze i w innych rejonach. Nie miej do mnie pretensji, że dewaluuję znaczenie i osiągnięcia PT Działaczy PZA w minionych latach, w tym również być może Twoich. Nie mam żalu, ani zapiekłej nienawiści do ŻADNEGO z członków obecnego i byłych Zarządów PZA. Uważam, że PZA jako Związek Sportowy w swojej dotychczasowej formie, nieudolny bytem od samego początku swego istnienia - wymuszonego realiami czasu, dopełnił swych dni i tu i teraz - na zasadach obowiązujących niegdyś - nie ma racji bytu. Pojęcie wallenrodyzmu w kontekście pezety uważam i będę uważał za nie do udowodnienia do czasu, aż Ktoś zechce przedstawić mi dowody zmieniające mój punkt widzenia. Jak wiesz nigdy nie byłem i nie jestem członkiem żadnego Klubu zrzeszonego w PZA i nie dla tego, że nie chciałem - po prostu moja natura nie znosi przymusu i w czasach. kiedy było to obligatoryjne z zamiłowaniem łamałem ówczesne "prawo". Teraz, chcąc zapisać się do mojego "rejonowego" Klubu (K-ów) musiałbym zapisać się na kurs skałkowy. Choć sama myśl na ten temat wywołuje u mnie uśmiech, kto wie może kiedyś tak uczynię. Stać mnie na to;-). Uczynię tak jednak tylko wtedy, gdy będę przekonany, że moje ewentualne Członkostwo w tym zacnym Gremium nie sprowadzi się do ubijania pewnej substancji, jak mawia mój Przyjaciel Jacek-org, w moździerzu. Do tego czasu, jako osoba z zewnątrz pozwolę sobie na krytykę. Wierz mi, rozumiem zaangażowanie byłych i obecnych Działaczy pezety, jestem świadom trudności i braków kadrowych - znam to z innych dziedzin sportu. Tu jednak nie obowiązuje i nigdy nie obowiązywała zasad "Chwała pokonanym".
PS
Na wypadek posądzenia o konszachty;-) Jestem i byłem "betlejmkowcem" i "bobasowcem"
Z poważaniem
Grzegorz "Gunio" Magdziarz
River Deep Mountain High
[
www.emilfrey.subaru.pl]