nie nie. oczywiscie nie o to mi chodzilo o czym pisze soplica, chociaz rzeczywiscie jak najbardziej mozna to tak zrozumiec. moja wina. mialem na mysli to, ze nawet dla przyjemnosci masowania nie warto narazac sie na problemy z kregoslupem. marny dowcip.
co do udokumentowanego przypadku powaznej kontuzji to takiego przypadku nie podam. opieram sie na slowach lekarza z poradni rehabilitacyjnej, ktory skierowal mnie na masaze, cwiczenia, i samego masazysty. tak sie zlozylo, ze on sam tez sie kiedys wspinal i w moim przypadku zalecil nawet stosowanie takze uprzerzy piersiowej, co mialoby przy odpadnieciu zapewnic bardziej rownomierny rozklad sil dzialajacych na kregoslup. ja z powodu tego ruchu z podchwytu, o ktorym pisalem, mialem dwa miesiace przerwy we wspinaniu. rdzen kregowy zostal przycisniety. jesli ma sie predyspozycje do takich urazow (mocne skrzywienie kregoslupa i slabe miesnie plecow, tendencje do przesuwania sie owego jadra miazdzystego, czy ewentualnie dysku) to zdaniem mojego lekarza w skrajnym przypadku przy dlugim odpadnieciu do uszkodzenia rdzenia moze dojsc. oczywiscie jest to sytuacja mam nadzieje raczej teoretyczna, chocby dlatego, ze nikt z tak powazna wada kregoslupa nie wybierze sie raczej na wspinaczke, ktora moglaby mu zapewnic odpadniecie o tak solidnym wspolczynniku. ja wspinam sie nadal jak najbardziej, po prostu dbam o miesnie plecow.
a bajki o dzwigu nie znam, ale chetnie poslucham...