Re: W kwesti formalnej i nieformalnej

Starosto,
Z całym szacunkiem - nie jestem adwokatem Bobasa, często nie zgadzam się z jego zdaniem (ale nie z nim!), o parę rzeczy mam żal, tym niemniej jednego nie rozumiem - na jakiej podstawie (podkreślam - podstawie, a nie dedukcji) twierdzisz że kol. Bogumił Słama nie był instruktorem?
W ogóle to temat poboczny i nieciekawy i może lepiej kontynuować go prywatnie a nie przy fleszach? - forum instruktorskie to nie tajne konto w szwajcarskim banku - dla chcącego nie ma problemu żeby sie do niego dostać, ale nie róbmy z tego fetyszu.

Instruktorstwo formalnie to papier, nieformalnie to także stan ducha - jestem przekonany że w górach więcej nauczyłbym sie od Artura niż np. od... no, nieważne. Szanuję wybór Artura - nie chciał być instruktorem, ok. Choć szkoda, bo byłby wybitnym.

Teraz "kombatancko": Jestem instruktorem PZA od ponad ćwierć wieku, ale często ze zdumieniem zauważam że uczę się czegoś nowego od swoich byłych kursantów (których "trochę" biega po górach), niekoniecznie instruktorów. Podobnej pokory życzę wszystkim.

Chciałem uniknąć dyskusji personalnej, choć już dwie osoby wymieniłem. Teraz więc zbiorczo o pozostałych:
Koledzy, jesteśmy solą tej ziemi, dążenie do wspólnego celu ponad podziałami może doprowadzić do świata gdzie nie spotkamy tablic "wspinanie wzbronione". Robimy jednak wiele, by pogrzebać ten cel.
Podczas rozmów z gospodarzami terenów skalnych często słyszałem (niestety bolesny, bo prawdziwy) argument:
"- Jak mamy się dogadać w sprawie przestrzegania zapisów porozumienia, skoro Wy sami ze sobą nie jesteście się w stanie dogadać?"

Może więc stłumić emocje czy animozje, i spokojnie, np. przy piwku w Michałowej, podyskutować o ważnych sprawach, a nie o urażonych ego?

Pozostaję z szacunkiem - Włodek "Jacooś" Porębski