Re: W kwesti formalnej i nieformalnej

Nad pewnymi faktami nie można przejść do porządku dziennego. A rzucenie słusznego skądinąd hasła, że wypadałoby działać razem dla dobra wszystkich jest tylko hasłem, które rozbija się w tym przypadku o cielsko Adalberta.
Porozmawiajmy o konkretach. Dlaczego Jacoos pisze, że Słama był zawsze instruktorem? Nic podobnego! Nie był nim na mocy ustawy. Tutaj koledzy mogą zaapelować, żebym nie był takim legalistą. I ja bynajmniej 100% legalistą nie jestem. Otwiera mi się jednak nóż w kieszeni, kiedy taki 100% legalizm stosuje się wobec Janusza Gołębia, podczas gdy odrobina dobrej woli (analogiczna do tej ws. Bobasa) załatwiłaby sprawę. Tymczasem gościa się udupia, bo nie jest z Adalbertowej sitwy. W tym czasie Bobas ciągle jest instruktorem, choć jako żywo... nie jest.
Ten relatywizm nie pozwala traktować poważnie działaczy PZA. Na czym niby chcecie budować płaszczyznę porozumienia? Czy chcecie się bawić w a la Michnikowych adwokatów, i twierdzić, że Słama nie nazwał Paszcza gadem i niedojebem? Być może w normalnym sądzie byście to udowodnili. Czy na tym jednak ma polegać moralność kolegów taterników?
Dodać jeszcze muszę, że niezwykłym zgrzytem jest dla mnie to, że wszystkie te słowa w rodzaju "trzeba działać, zamiast się kłócić" kierowane są właśnie pod adresem Paszcza... Jednego z niewielu autentycznych społeczników, który nie ma ŻADNEGO osobistego interesu w swoich działaniach.
Oburzające jest jeszcze coś innego. Pokszan zarzuca Paszczowi lewizny. Czy wy tego nie przeczytaliście??? I co - gdzie reakcja panowie? Na forum funkcjonującym na pezetowskim serwerze pada oskarżenie o matactwa i was to nie wzrusza? Macie to w dupie? Akceptujecie, że na serwerze pezetowskim jeden z działaczy stawia zarzuty na poły kryminalne, a adwersarz nawet może o tym nie wiedzieć? I to jest kurwa w porządku?
Są tylko dwie propozycje pezety: pezeta Adalberta i pezeta Paszcza. Nie, rzecz jasna, w sensie przyjęcia obligiem paszczowych propozycji. Pezeta Paszcza to po prostu demokratyczne stowarzyszenie, w którym tak zdroworozsądkowe propozycje, jak weryfikacja sprawności instruktorów w ogóle nie są poddawana pod dyskusje, bo panuje w tej sprawie pełen konsensus. Tatry bez młotka, Pezeta bez Wojtka.