taaa...
taki kawał był. o najstarszym człowieku na swiecie.
pewna stacja telewizyjna dostała cynk że jest pewna taka wioska na koncu swiata gdzie ludzie dozywają bardzo sędziwego wieku i istnieje podejrzenie że mieszka tam najstarszy człowiek na swiecie. no i pojechali zrobić tam materiał. przyjeżdżają na miejce. widza jakiś dziadek starutki niesamowicie, przygarbiony, pomarszczony drepcze za pługiem i pole orze:
- dziadku - a ile wy macie lat
- no 90 mam
- niesamowite, i pan taki aktywny wciąż, za tym pługiem...
i tu facet zdania nie skończył bo zza chałupy wyłania się starowinka co wyglada jakby tego dziadka matką mogła być. no i lecą do niej biegiem i dawaj ja do kamery:
- to fenomenalne że udało sie pani dozyć takiego wieku, proszę nam powiedzieć jaka jest na to recepta, jaki tryb zycia pani prowadzi
- jak jaki? normalnie? pracuję a po pracy rozrywki...
- taak? rozrywki?
- panie ja to od dziecka z rodzicami przyzwyczajona, wódeczkę lubiłam... a teraz to inaczej joincika sie zwinie z chłopakami, w weekend po kwasiku wrzucamy, orgietka czasem jakaś, kilkudniowe imprezki też lubię, rock and roll generalnie...
- niewiarygodne!! i proszę powiedziec telewidzom do kamery ile ma opani lat!
- czterdzieści dwa.