Zarówno w Warszawce jak i w Krakowie jest w ch.. ruin - stojących
sobie od niepamiętnych czasów wysokich budynków, które do niczego
już nie służą, a pewnie chwilowo nie opłaca się ich rozbierać.
Mam tu na myśli wysokie budowle o przeznaczeniu pierwotnie
przemysłowym - choćby gazownia koło dworca zachodniego w
Warszawie. Byłyby to świetne miejsca na zorganizowanie taniego
wspinania - zwłaszcza, gdy chwyty można przykręcać wprost
do betonu, a ubezpieczenie "na wędkę" z jakiejś pancernej
konstrukcji metalowej na górze byłoby pewne.
Skądinąd wiadomo, że każdą iniciatywę potrafią w pięknym
nadwiślańskim kraju spierdolić różnego sortu urzędasy, biurwy,
ciecie, etc. Zawsze się znajdzie ktoś kto zapyta o odpowiedzialność
prawną właściciela/nadzorcy budynku w razie wypadku, i na tym
się kończy. Ciekaw jestem jednego - czy ktoś myśli podobnie jak ja,
i czy ktoś kiedyś próbował coś w tym stylu zorganizować, a jeśli tak,
to z jakim skutkiem?
Kominiarz