Tia, z calym szacunkiem do dr Pordesa, wygląda na to, że jego dobra renoma wynika z przestrzegania przez niego zasady primum-non nocere, w połączeniu ze zdolnościami organizmu do samoleczenia.
Upraszczając: raczej nikomu nie zaszkodził, a że większośc kontuzji zalecza się z biegiem czasu sama, jeśli się ich nie pogłębia dodatkową aktywnością, więc i te, które były u niego "leczone" - się wyleczyły ;)))
A z tego, co wiem, to dr. Pordes jest z tego co wiem, neurochirurgiem lub neuroortopedą....
Pozdrawiam wszystkich i życzę jak najmniej kontaktów z lekarzami...
A.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2007-01-09 12:11 przez Arkadius.