dr know Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> ktos tu szydził z "oblężniczego stylu
"> wędkowego"...hmm - dzięki ringom co 1,5m mamy do
> czynienia z oblęzniczym stylem dołowym....nie wiem
> co lepsze i w sumie wali mnie to;
Bynajmniej nie szydził tylko nadmieniał o nim z bardzo dużą nutką autoironii oraz odrobiną melancholii :)
W latach kiedy zaczynałem się wspinać (druga połowa '80-tych)
wędka była czymś tak oczywistym, że nic dziwnego że styl ten dość mocno zdominował
(ilościowo) pozostałe. Ja również (nie chwaląc się) byłem przedstawicielem
"oblężniczego stylu wędkowego" i wcale się tego nie wstydzę bo
po pierwsze inne wtedy były czasy i inaczej patrzyło się na style wspinania,
a po drugie braki sprzętowe utrudniały a nawet w praktyce uniemożliwiały
chodzenie z dołem.
W praktyce wyglądało to tak że swoją pierwszą poprowadzoną w skałkach drogę czyli prawego Marcinkiewicza V+
w Kobylanskiej (w tym nowym przewodniku ta droga zdaje się teraz nazywa filar Marcinkiewicza).
robiłem na linie Bezalinu (ta słynna "guma"), uprzęży zrobionej ze związanych pasów samochodowych,
wpinałem się do haków bezpośrednio karabinkami (2x słynny niezakręcany aluminiak Roman Then z Bielska-Białej czyli karabinek "z bykiem", 1x stalowy zakręcany Roman Then), a partner-asekurant musiał ósemkę (zamawianą i wykutą u kowala - bez żartów) przywiązać do swojej uprzęży koncem liny bo już nie mieliśmy więcej sprzętu.
Raczej trudno było się przełamać psychicznie żeby w taki sposób uderzać OS-em.
Ale teraz są inne technologie i inne (dużo większe) możliwości, co zdecydowanie wpłynęło na zmianę stylu
i tutaj nie chodzi mi nawet o zmianę w sensie technicznym ale bardziej o zmianę w sensie mentalnym.
Co do dołowego stylu oblężniczego to masz oczywiście rację - uważam że jak ktoś uderzając z dołem
wisi na każdym ringu i zajmuje "godzinami" droge to jest to chyba jakieś nieporozumienie.
Jak ktoś jest za cienki to niech sobie powiesi wędkę, przynajmniej sie inni w przerwach powspinają.
>
> ringi sa dla wszystkich - zatem i dla prowdzacego,
> kończacego drogę - zajmowanie kolucha liną na
> dłużej niz opuszczenie uważam za braki w kulturze
> osobistej - kumasz?
>
No ale chyba nie w każdym przypadku, bo tam gdzie są podwójne ringi z łancuchami można podzielic się 2 koluchami oraz łancuchem. Wystarczy przynajmniej na 2 liny :)
Co do braków w kulturze to nie wiem jakie są teraz przyjęte normy "kulturalne", ale w czasach mojego wcześniejszego wspinania było oczywiste że pierwszeństwo ma ten prowadzący.
Czyli ten co wędkował, przepuszczał "w kolejce" tego co chciał prowadzić.
Oczywiście przeloty nie były wtedy tak gęsto bite, więc problem dołowego stylu oblężniczego w zasadzie nie istniał.
Ale myślę że to wszystko jest generalnie tylko kwestią kultury osobistej, wychowania oraz potrzebą odrobiny dobrej woli z obu stron.
Jak ktoś zamierza się wepchać się na drogę pod pretekstem prowadzenia a potem sobie ją "wędkuje z dolną asekuracją" to jest to takie samo chamskie zachowanie jak notoryczne wędkowanie i nie wpuszczanie prowadzących
w ścianę.
> cheche na Stokówce mamy stany dwu ringowe bez
> łańcuchów - to wymusza pewne zachowanie - no i
> przyjechali raz tacy co marudzili że nie ma
> łańcuchów...
>
A nie mieli może ochoty rzucić wędki "z krzaczka"? ;-)))