no niestety musze potwierdzić te słowa. podobna sytuacje miałem wczoraj pod lechworkiem. jak przyszedłem na pod skałe było pusto. zrobiliśmy skorka, powiesiłem sobie wedke. póżniej przyszli kolesie z namiotu rozbitego niemal pod lechworem (nie wspomne o zaparkowanym obok samochodzie - na warszawskich blachach) i powisili sobie wedke z tego samego stanowiska bez karabinka. wiec zjezdzam i zwracam uwage ze mogli nam rozkrecic karabinek i byly skrzyzowane liny, co grozilo przetarciem. a kolesna to: "wiem, wiem". troszke mie to wkurwilo, szczegolnie ze zadne przepraszam, ani nic.
ale pozniej bylo jeszcze sympatyczniej. przyszla ekipa, tez z warszawy. wpierdolili sie bez pytania, czy moze zajete itp. po chwili chcialem sie wstawic w horyzonty z dolem, wiec pytam grzecznie czy moge, a koles ze kolejka i pokazuje na babke siedzaca na kamieniu. wiec pytam sie drugi raz grzecznie czy moge, a ona ze tu siedzi godzine, a poza tym jest tyle wolnej skaly ze moge isc gdzie indziej. wiec ja mowie ze jestem tu od rana, a ta do mnie ze w zwiazku z tym ze jestem to od rana juz sie nawspinalem!
noz kurwa takiego chamstwa to jeszcze nie spotkalem! najsmieszniejsze jest to ze z tymi samimi ludzmi mialem podobna sytuacje w zeszlym roku i zeby bylo smieszniej w tym samym miejscu. nie wiem czy to wynika z tego ze dziadostwo przyjechalo ze stolycy czy braku ogolnie kultury. w sumie znam paru ludkow z wawy i takimi pojebami nie sa! dodam jeszcze ze koles mial kole 40 i byl doswadczonym wspinaczem. z tego co mi wiadomo to członek KW warszawa.
mam nadzieje ze nie spotkam tego typa wiecej, bo w skaly jezdze zeby wypocząć także psychicznie a nie wkurwiać sie na takich wałów!!
pzrd.