niektórzy z was chcieliby sie pewnie czegoś dowiedzieć o meetingu ale wstydzą sie zapytać.
zupelnie niepotrzebnie.
dla większosci z Was nie chce mi się marnować skory na palcach a mam wyjątkowo skorożerną klawiaturę.
dlatego napisze jak najkrocej....
- ekipa organiztorek meetingu to doświadoczony team ,świadomy wszelkich etycznych i "srodowiskowych " implikacji
Nieobce jest im dobro skały, wspinaczy, natury. Znany jest im etos (ci co nie rozumieja do słownika) alpinizmu i etyczne zasady wspinaczki według reguł saksońskich.
Przy organizacji dołożono wszelkich starań -z sukcesem - aby w zaden sposob nie niszczyć skały ani nie narażać na żadne nieprzyjemności wspinaczy na codzień odwiedzajacych Hejszę. Impreza był zorganizowana za zgodą władz Parku Narodowego.
- nie chce dyskutować o rzeczywistych zasadach etycznych (do slownika chłopcy) niketorych głośno krzyczących aktywistów Hejszy.
,ale to co widuje podczas rzadkich wizyt tam nie napawa optymizmem. Mitomaństwo to chyba najlżejsze określenie.
- nie widziałem jeszcze tak pełnej radości zapalonej do wspinu ekipy jak dziewczyny podczas meetingu. a widziałem w życiu wiele ekip bo wspinam sie w kazdym tygodniu od 15 lat.
- powiesilismy przedlużki na ringach bo udział w zabawie brały koleżanki które na codzień nie trenują i nie chceiliśmy narażać ich na glebowanie co niechybnie by sie zadrzyło. Mimo że wiekszośc lasek wciągneło drogi bez problemu , kilku dziewczynom prtzedlużone pętle uratowały życie.
Wiem że radośc że wspiania jest wielu z Was obca, ale glownym celem organiztorów była właśnie zabawa i integracja ,a nie narażenie uczestniczek na niebezpieczeństwo. Szczegolnie że byla to impra zaorganizowana więc startujace w mini zawodach laski mogly uznać że obowiazują tu zasady jak na zawodach spotowych i że mozna sobie spadać do woli (tak nie uznały ale i tak lepeij bylo je zabezpieczyć)
Nawet jak już poczytacie sobie o etyce wspinaczki wg zasad saksońskich nie mieszajcie do tego moralności bo już mnie brzych boli ze śmiechu.
- podczas meetingu użyto jedna wędkę zawieszoną z najwyższą dbalością tak aby lina nie tarła po skale (z ringa przez karabinki)
- dziewczyny generalnie nie uzywaly magnezji podczas wspinaczki.
(miały 2 buteleczki magnezji w plynie ktora nie brudzi ani nie zapycha skały ale prawie nikt jej nie użył)
nawet iga na wstawionym powyżej zdjęciu nie ma wcale zamagnezjowanych rąk. Sam robilem tę fotę i widze ja "na żywo i w kolorze". A nawet jeżeli miałaby zamagnezjowane ręce to co..?;-)) chcecie sie o to bić???
Czy wiecie że wielu zajadłych przeciwnikopw popularyzacji wspinania i bulderingu w Hejszy po cichu dopuszcza bulderowanie i używaniee magnezji przez swoich bliskich znajomych.
Przeciwnie dziewczyny podczas meetingu .
One dla odmiany dały idealny przykład pokory i poszanowania zastanych zasad mimo że niektóre z nich tych zasad na codzień nie akceptuje i nie rozumie. One sie po prostu wspinają dla radości i zabawy (co wielu z WAs nie wiadomo dlaczego miesza z brakiem zasad . Widać jestecie zapalonymi słuchaczami Radia Maryja. Winszuję intelektu i szerokich horyzontów).
Co do meetingu to był to bardzo pozytywny zjazd pelen zajebistych prelekcji, z nocną imprezką, filmami i wspinem.
Jeżeli zazdrościcie możecie sobie zorganizować zjazd "etyków wspinaczki". (jeżeli juz wiecie co to etyka!?)
W waszym wykonaniu to pewnie będzie dysputa na temat jakiś zasad ,ale na pewno nie zasad wspiania bo o takich nie macie pojęcia.
Oczywiście podczas tego zjazdu najpewniej od razu się nawalicie, ale bez obawy- dla waszego bezpieczeństwa -nikt nie każe Wam sie wspinać bo Wszyscy rozumieją że zajmujecie sie tą dziedziną głównie teoretycznie.
Pa!
David Kaszlikowski