przeglądając ostatni MG utwierdziłem się w przekonaniu jakże nudna redakcja tego magazynu, a do tego liże tyłki naszym "mistrzom". znakomitą większość MG zajmuje wspinaczka skalna wszelakiej formy - tu niestety okrojona z fun'u jaki niesie ona wielu ludziom. NAZWISKA + SETKI NUMERKÓW + DUPOLIZAJSKIE TEKSTY W STYLU: "... Tomek wycenił to na VI.5 BU, ale wg nas to jest 8a+ Fb czyli V12" - czy jakoś tak !!! co za bzdura, czy ktoś z panów redaktorów to przeszedł? "och Tomek jakiś ty cudowny i ty Dawidzie! wasze przejścia muszą być na poziomie światowym więc zwalmy konia nad 8b Fb czyli V13 naszych mistrzów to może i oni sobie zwalą, a potem powalimy sobie nawzajem !!!" o wycenianiu np. w skali Verm przez tych, którzy nigdy nie dygneli balda za oceanem było już dużo mówione i pisane i nic... - liczy się przecież światowy poziom naszej narcystycznej czołówki (sorka, ale po zdjątkach sądzić to nasi mistrzowie z tymi swoimi napiętymi klatami w cool ciuchach z bardzo poważnymi minami, pozujący na każdym kroku wyglądają jak fucking narcyze!). a moze by tak powyceniać w skali australijskiej? przy stopniu 32 blednie nasze VI.6... widać tylko jak bardzo ograniczone jest wasze podejście do wspinania, gdzie przyjemność czerpie się głównie z walenia konia nad numerkami pod swoim lub w ostatexzności cudzym zdjęciem. a fe...
po prostu jeszcze jedna cegła w ścianie :-))
p.s. "natura deszczu jest zawsze taka sama - pozwala rosnąć cierniom na bagnach i kwiatom w ogrodach"