Chyba nikt tu nie wspina się i nie ładuje po to, żeby zadawać ze szmaty.
Ale szmata zawsze była jakimś w miarę wiarygodnym testem mocy.
Jeżeli nie była wiarygodnym testem, bo wszyscy dawali ze szmaty, to można było zmniejszyć liczbę obciążonych palców - np. szmata z fakera.
Ze mną to było tak, że wcale prawie nie ładowałem na drągu tylko rozgrzewałem się na drabinie i to też wcale nie ostro żeby czegoś nie zerwać sobie.
Nagle, któregoś pięknego dnia zrobiłem piękny przyblok, który trwał i trwał.
A zaraz potem dałem ze szmaty.
Ale w zaułek "szmata" nie skręciłem, po prostu dalej robiłem balderki i troszkę na wędeczce wisiałem.
Aha - i nie wmawiajcie mi, że szmata nie daje satysfakcji.
h.k.