Poruszam niniejszym temat nieprzyjemny i, co tu dużo mówić, śmierdzący. Wspinanie - wiadomo, to zajęcie niełatwe i często wielce stresujące. Na sam widok co poniektórych "masywniejszych" dróg wielu pogromców pionu doznaje nagle niemiłego uczucia w żołądku, nakazującego oddalić się natychmiast w poszukiwaniu ustronnego miejsca. Tylko dlaczego zamiast srać w krzaczorach, część z owych łojantów swoje potrzeby załatwia bezpośrednio pod skałami ?!
Ciekawe, że obsrywane są zwykle starty do problemów bulderowych (przynajmniej w Sokolikach - np. HCL na Jastrzębiej Turni czy Zły). Czyżby w ten drastyczny sposób esteci skały dosadnie manifestowali swój stosunek do bulderowców?? A może po prostu usytuowanie wielu bulderów stanowi dogodne do defekacji miejsce (przewieszona skała chroni dupę przed deszczem i wiatrem)? APEL DO SRAJĄCYCH POD SKAŁAMI - nie róbcie tego więcej !!!
Lot do gleby, skądinąd już wielce dołujący, zakończony lądowaniem w gównie - to naprawdę nie jest przyjemne. Mam słabą nadzieję, że nie będzie to kolejny głos wołajacego na puszczy. Jest nas wielu a Sokoliki się nie powiększą. Nie psujmy innym i sobie radości ze wspinania.
PS.
Czy podobne problemy występują na Jurze?