27 maj 2020 - 21:03:16
|
Zarejestrowany: 16 lat temu
Posty: 6 615 |
|
Tocząca się dyskusja przypomina mi wydrzenie sprzed 40 lat. Na dzikim taborze w Chamonix, tym przy cmentarzu, zamieszkiwali głównie Polacy, w liczbie bardzo mnogiej. Co jakiś czas przychodziła do nas policja, żeby powiedzieć swoje urzędowe won, ale bez złości a tym bardziej bez nakazu natychmiastowej wykonalności. Młodzież alpinistyczna, młode wilki skały i lodu, dokuczała wieczorami przy tanim winku Januszowi Kurczabowi, że nie robi już ambitnych dróg. Jano, wówczas już 40+, nie reagował na zaczepki, bo mu się zwyczajnie nie chciało. Któregoś wieczoru, kiedy ktoś tam za bardzo się mądrzył, Jano powiedział spokojnie i bez złości: panowie, ja znam własną wartość. I był to definitywny koniec dokuczania Januszowi, bo każdy zrozumiały mistrzunio zrozumiał, że nie dorasta Kurczabowi do pięt...
W$