rumanowy Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> I tu dotknąłeś samego sedna. Dla Ciebie to szczegóły, a dla mnie
> to dowody wykazujące nieetyczne działania.
Sorry, ale tutaj się nie zgodzę.
Nieetyczne byłoby, gdyby ktoś oszukał - jeśłi ktoś podaje listę szczytów
i na nich faktycznie był, to nie ma w tym nic nieetycznego.
Twój zarzut jest co do "potocznej nazwy" pt.: "wszystkie nazwane szczyty Tatr",
czyli do DEFINICJI "korony nazewniczej". Wg mnie jest to potoczna nazwa,
która (poza podaniem listy) jest absolutnie niejednoznaczna!!
I do każdego który taki termin użyje można się przyczepić.
To zresztą, śmiem twierdzić, dotyczy w zasadzie (prawie) wszystkich koron
(i tu była moja "odwieczna" polemika z naszym przyjacielem Pedrem).
O co mi chodzi?
1/. Już samo pojęcie granicy Tatr (obszaru do którego się odnosimy)
jest jak wiadomo niejednoznaczne, i niektórzy mogą z tego robić
doktoraty (z czego zresztą i Cywiński słusznie dworował).
2/. Niejednoznaczna jest też definicja "nazwanego szczytu". Dlatego
AM odwołuje się, o ile pamiętam, do nazw z WHP, Puskasa etc.
i dopiero to *założenie* jakoś tam ustala problem.
Ale, po pierwsze, nazwy są (niestety!!!) ciągle nadawane i ten zbiór zmienia
się w czasie. Po drugie, dla dużej części Tatr (np. Zachodnie) nie ma w pełni
ustalonego standardu, szczególnie dla co pomniejszych szczytów, bo nie
obejmują go w/w źródła. A i w owych kanonicznych źródłach niekoniecznie
wszystkie nazwy muszą być "poprawnie nadane" (kanoniczni autorzy też
byli omylni, w przeciwieństwie do papieża). I jakby dobrze poszukać,
to faktycznie do każdego zestawu możnaby się jakoś "przyczepić".
Dlatego jedyna ścisła metoda, to jest "przez wyliczenie", czyli podanie konkretnego
spisu-listy. A nazwę "wszystki szczyty Tatr" należy tu traktować tylko jako "skrót
myślowy", nieprecyzyjny. Oczywiście, problemu by nie było, gdyby zapomnieć
o "koronie nazewniczej" i nie traktować tego ze śmiertelna powagą, czego jestem
zwolennikiem...
To zresztą, jak pisałem, nie jest wg mnie problem sportowy, bo większość wejść
jest łatwa, a te najtrudniejsze (też nie ekstremalne) to bardzo krótkie odcinki,
gdzie można sobie "wynajać" np. skałkowego wspinacza, który delikwenta
wywinduje etc. (albo zarzucić lasso :) No i z zasady nie robi się teg "na czas".