Wyglada na to, ze kompletnie nie orientujecie się w organizacyjnej specyfice pracy pogotowia.
Opuściliście jeszcze jedną ewentualność. Co będzie jeśli dwie osoby, niezależnie od siebie wezwą pomoc, a żeby było śmieszniej, jedna to Polak, druga Słowak?
A serio, to nigdy, zwłaszcza w sytuacjach okołogranicznych, śmigło nie jest wysyłane bez uprzedniej konsultacji z partnerem, w celu podjęcia najsensowniejszej decyzji. Po Słowaka, który spadł w przepaść z Liliowego na pewno nie przyleci HZS.
Często też się zdarza, że Topr jest proszony o pomoc "letacką" w Tatrach Słowackich, kiedy ich śmigło interweniuje w innym rejonie.
Wówczas sprawa rozliczeń jest bardziej skomplikowana, ale zawsze uwzględnia interes poszkodowanego.