LEMAHASTA, ty to się chyba z księżyca urwałeś z tym mało rygorystycznym podejściem Słowaków do zejścia ze znakowanego szlaku.
Uczestniczyłem w awanturze ze słowackim strażnikiem parkowym, niejakim Janem Maczugą, który miał wyraźną ochotę mało restrykcyjnie zastrzelić mnie i kolegę właśnie za zejście ze znakowanego szlaku. W zeszłym roku pouczeń ze strony Słowaków nie uniknął Jan Kurczab, za wyjścia powyżej schronisk zimą podczas obozu klubowego KW Warszawa.
Zapewniam cię, że u nas i u nich panuje co najmniej równowaga debilizmu zgodnie z zasadą naczyń połączonych.