Ciekawą tezę postawił w 2. numerze Tatr w interesującej dyskusji (http://www.wspinanie.pl/serwis/200405/13przyrodnicy_kontra_taternicy.php) na temat konfliktu między racjami wspinaczy i ochroniarzy:
BS - Mnie się wydaje, że w dzisiejszych czasach nie możemy mówić o jednorodnym środowisku wspinaczkowym. Jest PZA, są kluby, ludzie przechodzący przez kursy, czy to prywatne, czy moje w "Betlejemce". Na tych kursach zawsze jest szkolenie ekologiczne, łącznie ze zbieraniem śmieci. Jednocześnie jest coraz szersza grupa ludzi niezwiązanych z PZA, z klubami. U nich obserwuję brak świadomości nie tylko ekologicznej, ale także etycznej, taternickiej. Związek może brać odpowiedzialność tylko za zrzeszonych, ale jak pracownik parku ma odróżnić czy ktoś jest w klubie, czy nie?
Na tym forum dużo osób nie ma żadnej legitymacji (tak mi sie w każdym razie wydaje) a świadomość ekologiczna jest nad podziw wysoka. Odnoszę wrażenie, że BS jest zwolennikiem zasady: kto nie z nami ten przeciw nam.
Dyskusję warto przeczytać, z pewnością poszerza wiedzę o intencjach ochroniarzy (szczególnie podoba mi się młody Zięba)
Ryba