Z tą "konkretną" drogą to jednak nie takie proste. Coś co jednemu zegnie bułe i zmasakruje psyche dla drugiego będzie zaledwie trekingiem...
Konkretna droga będzie "konkretna" dla konkretnego zawodnika. Najważniejsze, żeby od czasu do czasu zostawić cząstkę siebie na takiej właśnie "konkretnej" DLA SIEBIE drodze. Czyż nie o to we wspinaniu chodzi?
A tak nawiasem mówiąc, chyba w opowiadaniu Marcisza padło stwierdzenie, że nie jest prawdziwym taternikiem ten, kto choć raz nie zasmakował kibla w koszulce latem, albo w sztormiaku zimą.