exped,
skup sie, skoncentruj i pomysl przez chwilke.
bez pacjentow nie ma lekarzy, bez ofiar w gorach nie ma ratownikow..
tak czy nie?
Nie wiem jakie pobudki kieruja takim ratownikiem, czy traktuje swoja prace jak pierwsza lepsza (bo innej nie ma) w ramach zarobku, czy moze robi to z powolania, bo lubi ratowac ludzi, poswiecac sie dla innych i zbierac od nich pozniej wyrazy uznania i wdziecznosci (postawa troche narcystyczna). Ale mysle, ze wiekszosc z nich robi to bardziej dla siebie samego, a mniej dla tych ktorzy w gorach oczekuja ich pomocy, nawet jesli nie zdaja sobie z tego sprawy na codzien. Bo kazdy z nas ma w sobie wrodzony egoizm, a jesli go nie ma i poswieca sie przez cale zycie dla innych, to ma po prostu mniejsze lub wieksze zaburzenia osobowosci.
Dlatego taki ratownik jest zalezny od takiego goscia, ktorego w gorach spotkalo nieszczescie.
Nie mowie, ze sie cieszy z tego nieszczescia, bo wypadkow jest sporo i nie ma czasu sie zastanowic nad tym, co by bylo gdyby nagle liczba wypadkow drastycznie zmalala. Ale z cala pewnoscia moge stwierdzic, ze by sie nie cieszyl, gdyby bezczynnie spedzil sezon, czy dwa...
papa.