Wróćmy do faktów: samolot podchodził skonfigurowany do lądowania i przywalił w przeszkody
kilka metrów nad ziemią... Jeśli to nie była brzoza, to mamy do czynienia z majstersztykiem w wykonaniu ruskich (wybuch w precyzjnie zaplanowanym miejscu, doskonale zsynchronizowany z wydarzeniami rozgrywającymi się w kompletnej mgle). Mamy teraz trudny wybór, albo nasi popełnili błędy albo ruscy są mistrzami...
W$