Mylisz się.
Przed światłami należy zatrzymać się przy wyznaczonej linii. Żółte światło świeci się zawsze przez chwilę i to jest właśnie czas potrzebny na zatrzymanie się. Z przepisów jasno wynika, że proces zatrzymania się nie powinien być gwałtowny.
"hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia"
Tak wynika z praktyki, że jeśli widzisz żółte, zaczynasz hamować i ma to być hamowanie bezpieczne, to zatrzymasz się już na czerwonym. Innymi słowy, w mieście czas świecenia się żółtego jest na tyle długi, że jeśli chcesz STANĄĆ na żółtym i równocześnie zatrzymać się w wyznaczonym linią miejscu, musisz hamować gwałtownie.
I choć oczywiście wjechanie w dupę jest błędem tego z tyłu, to sam fakt, że wam trąbią czy w dupę wjeżdżają świadczy o tym, że błędnie oceniacie prędkość i w ogóle całą sytuację. Mówię tu do Ciebie Doktorze i innych zwolenników zatrzymywania się na żółtym.
Przepisy z oczywistych powodów nie mogą tutaj "matematycznie" wskazać, jak należy jechać, bo jest to sprawa do wyczucia.
Nie lansuję tu tezy, że widząc żółte światło należy jechać. Lansuję tezę, że na żółtym świetle hamujemy, tak, by nie przejechać za sygnalizator. O ile oczywiście nie wiąże się to z hamowaniem gwałtownym. Praktycznie sprawa wygląda tak, że jeśli na żółtym świetle mamy już STAĆ i to w wyznaczonym miejscu, to musimy po prostu zahamować bardzo gwałtownie i tyle.