Witam,
Nie stając po niczyjej stronie w sporze czy stawać czy jechać na żółtym, chcę powiedzieć, że byłem kiedyś podsądnym (bo odmówiłem przyjęcia mandatu za przejechanie skrzyżowania na żółtym), i oczywiście (broniąc się sam, tylko z kodeksem drogowym pod pachą) zostałem uniewinniony, a policjanci usłyszeli od sędziny (ładnej, młodej i inteligentnej, co pewnie miało znaczenie) niezłą "zjębkę" na temat nieznajomości przepisów których przestrzegania powinni pilnować, a ich nie znają..
Pozdrawiam, Jacooś