> koleś golfem nie zjechał TIRowi i zmusił go do
> ucieczki na pobocze;
Ja w Australii próbowałem nie zjeżdżać tzw. pociągowi drogowemu. Matizem. Ale to było ten jeden jedyny raz, gdzie nie wiem kiedy się minęliśmy, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Mój ojciec w 1976 roku nie zjechał ciężarówce na "Krzeczowskim Zakręcie Śmierci" (przed ponownym wyprofilowaniem zakrętu - które nastąpiło bodajże w 1977, po dziesiątym wypadku śmiertelnym) i w ten sposób zaliczyłem pierwszą kasację jako pasażer - z turlaniem się po zboczu i dachowaniem w rzeczce ze zgniecionymi słupkami.
Generalnie kierowców ciężarówek uczyć moresu nie warto.