jak już musisz teraz się wspinać to może Żebro Czecha bez grani Fajek z wytrawrsowaniem ewentualnie zjazdem na przełęcz po lewej od Fajek - patrząc z dołu (kurcze nazwa mi z głowy wyskoczyła - może ktoś podpowie) i zejście żlebem w dół;
robiłem parę lat temu w takich właśnie wrunkach (Kolumb zarządzający w Betlejem określił je mianem "kerwsko syfiastych") i nie pamietam zadnych jaj na drodze;
w miarę krótko (5-6 wyciągów do przełęczy) trudności II/III z miejscem w kominku za IV+, a więc umiarkowane (w załupie na drugim wyciągu może być ślisko, a w kominku pamiętam że wszystkie zespoły azerowały - jest się czego złapać - porządna rynna haha), idzie się jak puszcza, daleko zapychać nie trzeba, zejście ewidentne - można pod drogą zostwić kijki oraz manele i wracając zabrać, wystawa prawie_zachodnia więc może być nieco lepiej niz na innych ścianach;
w sumie w każej chwili mozna długim zjazdem zrobić wycof do w/w żebu;
do niczego nie namawiam - chujnia podobno w Tatrach straszna
pozdr
dr know
ps. na bodajrze 4-5 wyciągu ciekawostka - jebistwienny bong w wybitnej rysie - rzadko już się te haki widuje;
a może jakieś graniówecki - np Kościelce.....