Dziękuję za odpowiedź.
Chciałem jednak zwrócić uwagę na najważniejszą rzecz. Otóż wersja o spisku czy zamachu była zakładana przez polskie czynniki państwowe - co sam kilkukrotnie słyszałem wypowiedziane ustami polskiego prokuratora. Choćby w związku z tym zaniechanie wszelkich - możliwych w granicach prawa, w tym umowy chicagowskiej - kroków przybliżających nas do realnego udziału w postępowaniu wyjaśniającym jawi się w mojej opinii jako działanie radykalnie sprzeczne z polską racją stanu. No bo powiedzmy sobie wprost: prokurator mówi "licho wie, może to był zamach". Pytam więc: przez kogo dokonany? Oczywiście - choć nie koniecznie - narzuca się odpowiedź: strona rosyjska. I my na wyjaśnienia tejże strony całkowicie się zdajemy. Przecież nawet dziecko powie, że to absurd...
Nie uważam, by skłanianie się do opinii, iż był to fatalny zbieg wielu okoliczności, było przejawem rosyjskiego serwilizmu. Proszę jednak zauważyć, że nawet zakładając taką optykę, tj. założenie, że to nie był zamach (co jest, przypomnijmy, niezgodne z linią polskiej prokuratury), to i tak postępowanie rządu Donalda Tuska należy ocenić zdecydowanie negatywnie. Cóż to bowiem za państwo, które nie usiłuje wyjaśnić okoliczności śmierci Prezydenta, wykorzystując wszelkie ku temu możliwości? To też jest działanie niezgodne z polską racją stanu, choć oczywiście znacznie lżejszego kalibru, niż w sytuacji, w której dopuszczamy do myśli wersję z zamachem.
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że historia oceni działania rządu Tuska jako niepojęte i naganne. Szczególnie historia zachodnia. Dziś, przy dostępie do informacji, wiedza o tym wszystkim nie zna granic. I gdy za kilka, może kilkanaście lat znajdzie się na zachodzie jakiś drugi Richard Pipes, prawda o postępowaniu Tuska zostanie wyryta na zawsze.
W tym to kontekście było osadzone moje pytanie i szczerze mówiąc, nie znajduję na nie odpowiedzi. Co mnie zresztą nie dziwi, było to pytanie retoryczne. Jestem pewien, że w Twojej głowie (pozostając jednak przy retoryce wspinaczkowej) musiała zagościć taka myśl. Ja bym jednak odszedł. To sprawa grubszej kategorii, niż np. afera hazardowa. Można robić swoje i grzechy partyjnych kolegów nie obciążają w tak oczywisty sposób w tej sytuacji. Tu jednak, w sprawie Smoleńska, każdy kto dziś jest członkiem PO, podpisuje się pod działaniami rządu Tuska. I powiadam, gdy prawnuki sięgną po jakąś zachodnią książkę historyczną o Polsce, jakiegoś Pipesa czy Brzezińskiego, przeżyją przykre rozczarowanie...
Pozdrawiam