Oczywiście, że tak jest. Mając kontakt z dilerem mam dostęp do najcięższych dragów na świecie. Dlatego chcemy mieć możliwość hodowania sobie zielska samemu (skoro Państwo nie chce tego kontrolować jak tytoniu czy alco).
Nikt nie chce gloryfikować trawy, chcemy po prostu racjonalnej polityki i zapobiegania przez akcje edukacyjne a nie zamykanie i przegląd mieszkania.
13 lat temu traktowałem trawe podobnie jak here - zupełnie nie miałem pojęcia jakie wywołuje skutki, w jakim stopniu uzależnia. Wystarczy poczytać (bo nikogo do brania nie namawiam), można dojść do ciekawych wniosków, że będąc palaczm czy popijając czasem dringa jest się większym ćpunem niż znaczna część palaczy cannabis. Wszystko zależy oczywiście od umiaru. Znam osoby, które palą zbyt dużo, znam osoby które piją zbyt wiele a także takie, które wylądowały na dnie. Penalizacja jednak niczego nie zmienia. Generuje koszty finansowe, stwarza takie patologie jak dopalacze, degraduje poszanowanie dla prawa.
Depenalizacja nie równa się legalizacji. Nie jest również zachętą do używania co wiele osób próbuje nam zarzucić.
Pozdrawiam
Jaro