Szalony Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nauka "za mniejszą lub wiekszą chwilę" upora
> się z problemem "zgrania ludzkiej
> świadomości"(vide posthumanizm)
> Ta techniczna możliwość stanowić będzie
> ostateczny kolaps etyki tradycyjnej-albowiem
> usprawiedliwi zabójstwo(przestanie
> być-przynajmniej potencjalnie- ono pewnym czynem
> "nieodwracalnym")
no nie do końca, bo zabijesz również ciało, które byc może dana persona będzie sobie cenić.
Zresztą gdyby doszło do tego i ktoś zażyczyłby sobie "żyć" w sieci zamiast w ciele to i tak z tego ciała by musiał zrezygnować, bo przecież nie mogą istnieć dwa "ja" w dwóch różnych środowiskach i być tym samym "ja". I o ile technicznie możliwym wydaje się być transfer osobowości z białka na krzem o tyle w drugą stronę już nie. Więc będzie (hipotetycznie) to tylko jednorazowy wybór.
> Natomiast Ty seler bronisz aborcji na
> życzenie.Nawet jeśli nie robisz to
> intencjonalnie-to obiektywnie-gdyż wszystkie
> argumenty jakie zastosowałeś-dotyczą tej
> właśnie możliwości.,Tzn-konkretnie: implikują
> ją.
Właśnie nie bronię. Rozgraniczam dwa problemy: jeden to życie/zdrowie matki vs życie embrionu
a drugi to kwestia czy można "zamordować" zapłodnioną komórkę jajową (czyli gdzie się zaczyna i tak dalej).
W pierwszym przypadku przedkładam "rozwiniętą biografię i oczekiwania" ponad, a w drugim przypadku uważam że skoro natura sama nie "uświęca" wystarczająco zapłodnionego jaja tzn pozwala mu sobie "umrzeć" to do życia w pełnym tego słowa znaczeniu mu daleko. Owszem zapłodnione jajo ma POTENCJAŁ życia ale życiem w definicji biologicznej nie jest, nie odbiera bodźców (jakichkolwiek) nie ma przemiany metabolicznej, nie wykazuje jakiejkolwiek aktywności bo nie ma po temu żadnych organów.
Nie popieram aborcji na życzenie, zwłaszcza w formie jaka występuje na zachodzie.
Ale nie nazwę mordercami ludzi którzy wzięli pigułkę np. dzień czy kilka po pęknięciu gumy.
We wszystkim trzeba znać umiar, inaczej musiałbym się czuć mordercą wszystkich tych miliardów "potencjalnych nosicieli życia" których wyprodukowałem w swym życiu.
Problem w tym że o ile aktualne prawny stan rzeczy w tym temacie w Polsce jest optymalny, o tyle nie ustaje bezsensowna walka przeciwstawnych środowisk które próbują to zmienić w jedną bądź w drugą stronę.
Swoją drogą ciekaw jestem co mamut by wybrał; życie żony czy życie płodu... czy może ten problem pozostawiłby do rozstrzygnięcia Opatrzności...