Urodzenie się dzieci nie oznacza, że to już koniec życia i tylko do trumny się położyć.
Świetnie wyłożył to TomekR. W moim przypadku (i żony) wyleciał nam tylko jeden sezon po urodzeniu się córki, bo było to latem. Ale 2 razy w skałach z nią i tak byliśmy (jak skończyła 2 miesiące). Mając rok pojechała z nami pod namiot w Dolomity. Syn urodził się jesienią, więc już wiosna była OK. A w góry (oczywiście pod namiot) pojechał jak miał 8 m-cy.
Tak, że główną zmianą jest to, żeby pamiętać, że ma się do kogo wracać.