Potwierdzam: jest to dokładnie oryginał sprawozdania z wyprawy szkoleniowej --- swego czasu skopiowałem na dysk, bo też się obawiałem, że "wystąpią jaja" i to zniknie. Choć minęły od tego czasu ok. 3 lata z wielką przyjemnością przeczytałem to ponownie!
Najciekawsze jest, że autor - NB "szef wyszkolenia" grupy GOPR - był zupełnie nieświadom, że w tej historii alpejskich podbojów jest coś odrobinkę "dziwnego"... :) :)
Na uwagę zasługuje "zmasowana" ilość "nieszczęść", złośliwie nękających szkolących się dzielnych ratowników:
> wystąpienie ostrych objawów choroby wysokościowej u Kol. Adama
> chory zawraca samotnie w dół do schroniska. W zejściu ulega kontuzji stawu biodrowego nogi lewej
> Michał van der Coghen wpada do niewielkiej szczeliny [...] rany uda
> Norbert L. potknąwszy się, traci równowagę i upada zjeżdżając szybko w dół z potęgującą się szybkością
> Janusza Bitschaka, który spadając zahacza rakiem o kamień co spowodowało złamanie nogi prawej
oraz doskonała organizacja:
> zapomniał na szczycie aparatu fotograficznego i ekipa była zmuszona wrócić na szczyt.
> jedzie autobusem do Chamonix po kluczyki do samochodu pozostawione tam przez Adama
Przez ostatnie 3 lata nie słychać było o aktywności GJ GOPR w Tatrach --- można przypuszczać, że zwyciężył umiar i ostrożność, a dalszy trening odbywał się w bliższych terenom jurajskim Beskidach.
:)