Re: cioty na ścianie

No proszę, już miałam wyłączyć komputer i nie wracać do tematu, a tu taka perełka!

Widzę, że niestety żadna argumentacja nie zmieni świetnego samopoczucia niektórych z Was.

Będą się oni dziecinnie upierać, że właśnie tak trzeba - zamiast się chwilę nad sobą zastanowić.

Być może sami tego już nie widzicie zamknięci w "zaklętym kregu" tak zwanej tradycji.

A może warto się zastanowić... i nie chodzi tu tylko o takie rzeczy jak przeklinanie, tylko o pogardliwy i chamski sposób odnoszenia się do początkujących.

Początkujący nie wie, czy jego pytanie jest na miejscu czy nie jest, czy robi dobrze czy niedobrze.

Rolą tych bardziej doświadczonych jest pokazanie, że taki początkujący nie jest gorszy, żeby go zachęcić, no chyba że jest taki tłok na ścianach, że nie chcecie już więcej nowych.

A co do uprawiania innych sportów, tak się składa, że w mniej lub bardziej zaawansowanym stopniu uprawiamy z mężem wszystkie (oprócz szermierki...) wymienione przez Ciebie dyscypliny i parę innych...i absolutnie nie mam zamiaru rezygnować ze wspinaczki - bo sprawia mi dziką satysfakcję i jest uzależniająca. Nawet jeżeli to będzie oznaczało płynięcie pod prąd... Niektórzy najwyraźniej nie akceptują krytyki, wygłoszonej nie po to żeby poniżyć, ale żeby uzmysłowić Wam jak możecie być postrzegani. I zapominacie chyba czasem ze we wspinaniu chodzi przede wszystkim o...wspinanie, a nie o dominację, pokazywanie kto jest lepszy...

Odpowiadanie "wypierdalaj" na każdą ewentualną wypowiedź wykształca odpowiednie postawy i umacnia tę "wspaniałą" tradycję. I nawet jeśli w zamiarze ma być śmieszne i dowcipne to - wierzcie mi - nie jest.

pozdrawiam,

mamma