Starosta Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Jeśli przeczytałeś tekst Bronka, to powinieneś
> zwrócić uwagę, że istnieli również ludzie, którzy
> nie dali się złamać PRL-owi.
Problem w tym, iż granica między bohaterem a tchórzem jest bardzo cienka. (Ktoś chyba kiedyś nawet powiedzial, że "Tchórz, to bohater ktoremu sie nie udalo"). Przykład Fronczewskiego. Nie dał się złamać, nie podpisał. Ale w podobnych sytuacjach bardzo podobni ludzie podpisywali na zasadzie "a w cholere, podpisze co tam chcecie, oddajcie mi tylko prawo jazdy" myśląc w duchu "i tak gówno się ode mnie dowiecie".
Dla mnie w tego typu kwestiach ważne jest to czy osoba odnosiła jakiejś bezpośrednie korzyści z tej współpracy (lepsze stanowisko w pracy, wyższa pensja, talon na malucha, działka pod budowę domu, stypendium i tp.) oraz w jakim stopniu donosy zaszkodziły innym osobom. Trochę naiwne podejście, ale jakoś trudno przyjąć mi do wiadomości,
iż wszyscy z całej kilkumilionowej armii donosicieli to wyrachowane gnidy.
Czy w tamtych czasach było możliwe, aby Kapuściński w swojej roli "światowego reportera" pozostał czysty? Dla mnie dzisiejsze zdziwienie "Kapuściński?! To niemożliwe!" budzi uśmiech politowania.