już w mediach ogólnopolskich trąbią o tym, jak to jura północna przygotowana jest na majowych turystów, baza noclegowa, sklepy, bary, stadniny koni, kursy wspinaczki "po skałkach".....
Do mnie wczoraj zadzwoniła znajoma z wielkiej korporacji, czy w tym roku jadę "na skałki, bo wiesz, znajomi z firmy jadą, ale nie znają nikogo, kto się wspina i czy nie mógłbym wesprzeć...."
Jednym słowem - Jura ostatecznie zakwalifikowała się do listy miejsc, w których należy "bywać", podobnie do rynku w krakowie, warszawie i gdańsku, krupówek i morskiego oka, molo w sopocie..... Zjawisko narastało od paru ładnych lat,
ale dopiero w tym roku poczułem, że mnie jura się skończyła (we wcześniejszych latach jure nawiedzałem tylko we wrześniu). Adios, mydełko, eh.....