Spowiedż jest ucieleśnieniem sztuki delatorskiej.....Która przybiera postać samooskarżenia, samokrytyki.....Albowiem:"ten się spowiada naprawdę kto sie oskarża a nie tłumaczy"...takie dictum zapodał ksiądz ktory orzygotowywał mnie do pierwszej Komunii-jednego z najistotniejszych rytów porzuconej przeze mnie religii......Tak jakoś nie mogłem sobie wziaść owej maksymy do serca.,... przynajmnien pózniej-w mocno dorosłym życiu......Nie zebym bał się krytycznego spojrzenia na siebie samego...po prostu kompetencje ksienca( niekoniecznie w liczbie mnogiej-gdyz jest to persona uniwersalna....) wydawały mi się znikome....Jak na to aby żądanie takiej samooceny ode mnie było uprawnione....
Niemniej dochodzą mnie ostatnio słuchy- że delatorstwo( niekoniecznie w formie rytuału spowiedzi, oskarżenia z popełnionych błedów siebie samego...) ale w zwyczajowej formie donoszenia na innych-psychologicznie bardziej umowywowanej i realizujacej ksiądzowe "divide et impera" bywa rekomendowana jako forma "samnodoskonalenia sie" środowiska instruktorskiego.......Które ma nad sobą swoje "ucho wszechobecne"-przy czym "wszechobecność" nalezy pojmować jako analogię kluczowego atrybutu przynaleznego Bytowi Koniecznemu jakim np. kulminuje teizm.....Tutaj wprwdzie teizm proweniencji pezetowskiej-ale zawsze....
Owo delatorstwo jest aktualne nie tylko w okresie wielkopostnym ale w sezonie tak letnim jak i zimowym....jako dyrektywa moralna służąca bezpieczeństwu szkolacych jak i szkolonych.... która od szczegółu wpięcia odwrotnie karabinka w przyrząd asekuracyjny i pójscia z kursantami na Kazalnicę przechodzi do oceny która ma znamiona holistyczne a potępieńcze....zwłaszcza jak penitent jest z Krakowa ....
Nieruchomy Poruszyciel owego (delatorskiego...) procederu-jest nieruchomy albowiem to zabezpiecza go przed ruszeniem się choćby na IV-kę i to nawet bez -natychmiastowa- jego odbioru).....Nie ezoteryczny jest ani wcale transcendentny ale całkiem zwalisty i podobno opowiada w kółko te same facecje środowiskowe w których rzekomo partycypował... "średniemu a żenskiemu(co mu ostatecznie sie nawet chwali-tego by jeszcze brakowało!...) szczeblowi kierowniczemu "(który atestuje....a raczej chcialby...)O czym mi doniesiono.....bo delatorstwo nie ma niczym czas wektora.... "swojej strzałki" ....-tak, tak proszę ksienca....
Ja wybierając los mój , wybrałem szaleństwo.