Nie pierdol Bob! Po pierwsze turbina jako taka nie jest w dieselach żadnym novum. Nie z doładowania te kosmiczne osiągi! Doładowana 300TD Mercedesa miała ponad 11s do setki. Dziś Merc z takim silnikiem ma pewnie poniżej 8. Ale i tak, skoro mowa o Mercach, jeden z najbardziej trwałych silników w historii motoryzacji, mercowski 2.5 z 124, jest polecany właśnie w wersji bez doładowania. Różnice w średnich przebiegach między 250D a 250TD są określane na co najmniej 100tys. Przypominam, że dla Kowalskiego oznacza to 3 lata jazdy ekstra.
Diesele są w modzie poprzez rewolucję w porcjowaniu paliwa i tu jest pies pogrzebany (choć oczywiście procentowo turbo jest na pewno główną składową sukcesu).
W naszych polskich realiach mocnym argumentem przeciwko dieselom jest kaprawe paliwo. Co jeszcze może się pieprzyć? Choćby sprzęgło. W Mercu 320 klasy C mamy 415 niutonometrów. Jakieś pytania? Jeździj, wykorzystując po katolicku ten moment, a pogadamy za 200tys.
Nie ma co pierdolić, tak gigantyczny moment musi "kosztować". Stare diesele wolno się kręciły i miały stosunkowo niski moment, tyle, że przy niskich obrotach.
W przeciwieństwie do Szaleńca, nie jebię wcale dieseli. @#$%& wie, może i bym sie na jakiegoś skusił? Nie mniej jednak widze wiele wad tych silników. I przede wszystkim nie rozumiem, czemu na rynku praktycznie nie ma dieseli wolnossących? Jest duża rzesza lubi, dla których 16s do setki spokojnie wystarczy, a którzy chcą mieć samochód na lata.