He, he.
Tak sobie myślę jak to czytam o Ludwiku Kalksteinie. Pochodził z jednej z najporządniejszych polskich rodzin.
Jego przodek z Prus ginie ścięty za zamysł wyzwolenia Prus spod władzy elektora i złączenia z Polską.
W rodzinie tradycje są kultywowane. I co? Ludwik Kalkstein zostaje jednym z najbardziej znanych agentów geheime staatspolizeiamt czyli skrótowo wiadomo jak. Tworzy siatkę agentów, którzy wydają niemcom Komendanta Głownego Armii Krajowej - generała Grota. Tuż przed powstaniem widziany na Szucha w czarnym mundurze SS-mana. Po wojnie, co zresztą częste wśród konfidentów gestapo unika odpowiedzialności i zostaje współpracownikiem bezpieki.
Wyobrażam sobie pana posła jak przyjmuje Kalksteina w szeregi AK mówiąc: Wychowywanie w porządnej rodzinie, gdzie dbano o wartości, gwarantuje przyzwoitość.
Notabene sam pan poseł pochodzi z porzędnej rodziny. Przynajmniej w tym sensie, że dbano o dobre odżywianie dzieci. Tyle widać, o reszcie nic mi nie wiadomo.