>temu chujom co wcześniej sie do drzew na rajdach stalówkami zaczepiali kazano wozic taśmy....;
>i temu do slaklajna obligatoryjne jest mocowanie minimum na szerokie taśmy...
tasmy offroadowe maja co namniej 7cm szerokosci.
kolesiom co bezposrednio wpinali sie stalowka do drzew (bez tasm) czesto po jezdzie spuszczalo sie powietrze z opon albo co gorsza... a zreszta, nie powiem. a czasem po prostu wystarczy gumowy dywanik z samochodu miedzy stalke a drzewo wcisnac, jak sie nie ma tasmy (pytanie: kto dzis nie ma tasmy?). i tak sie je (dywaniki) wyciaga z auta, bo drugi wieszasz na naprezonej linie, zeby ta w momencie strzelenia nie pierdolnela jakiejs szyby lub co gorsza delikwenta nieopatrznie stojacego w jej zasiegu.
a co do sladow po tasmach na pniaku:
off-roadowy, nazwijmy to wo ;)) to wspolczynnik liczony mniej wiecej tak: ciezar samochodu x sinus kata wzniesienia x wspolczynnik podloza (tak mniej wiecej: piasek do x2, bloto rzadkie x1,5 do x2, bloto geste plus galezie nawet x3 lub x4) plus pomoc trakcja kol lub jej brak. to oczywiscie czysta teoria ale obciazenie punktu i tak jest wielkie rzedu kilku lub nawet kilkunastu (rzadziej) ton.
przy ciezkich wspolczynnikach owija sie drzewo tasma kilkukrotnie (rozciagniecie powoduje przesuwanie sie tasmy po korzei jej niszczenie) lub pod tasme zaklada sie ochrone w postaci jakiejs grubej plachty, np. dywanika.
wiec stan z tasmy przy lojeniu na wedke drzewu krzywdy nie zrobi.
jeszcze co do wytrzymalosci samych drzew: jak jest dobrze zakorzenione (nawet w skale), to nawet drzewko o srednicy pnia 15 cm jest w stanie utrzymac samochod "wiszacy" pod katem 45 stopni, a co dopiero te kilkadziesiat kilogramow lojanta.
pzdr -
mazeno