>to imperium, o ile w ogóle było
nie, behemot.
zwiazek soviecki nigdy nie istnial.
polska rzeczpospolita ludowa nie istniala.
komunizm nie istnial.
nigdy nie bylo kartek, stanu wojennego, trupow stoczniowcow, czolgow na ulicach; to wszystko brednie, bajki i wymysly autorow political fiction.
i jaruzelski, kiszczak i ich koles michnik(*) nigdy nie brali w tym udzialu.
masz racje, ze jestem za mlody, bo 24 lata temu konczylem dopiero 11 lat. fakt, pierwszy raz pala od zomowca dostalem dopiero kolo 87 czy 88 roku. ale dobrze pamietam czesty widok z balkonu mojego mieszkania w 80-ym: dwiescie kilkadziesiat starow wypelnionych po brzegi zomowcami jadacych od strony katowic w strone centrum krakowa, ulica wtedy jeszcze iwana koniewa. i w przeciwienstwie do dzisiejszych malolatow, nasze malolackie pokolenie dobrze wiedzialo co sie wtedy dzieje. nawet duzo mlodsze niz ja dzieciaki same podnosily dwa palce w gore jak w kosciele spiewali "boze cos polske...".
masz racje - wszyscy wtedy mysleli, ze adas jest swiety, choc niektorym dziwne sie wydawaly jego stonowane wypowiedzi, jego hamowanie lecha i inne takie zachowania, ale wszyscy zwalali to na karb "nie dac sie sprowokowac". no i nie dalismy sie sprowokowac. bylo gorzej: dalismy sie wyrolowac.
---
to imperium nie ma granic.
to imperium siedzi w mozgach, gosciu.
nazywa sie lewactwo. w przedziale od totalitarnego komunizmu po socjal-liberalo-demokracje.
---
nie obraz sie, ale nie pije wodki.
zwlaszcza z tymi, do ktorych nie mam zaufania.
a nie moge miec zaufania do kogos, kto chcialby po bratersku pic wodke z michnikiem.
---
(*) - jedna uwaga merytoryczna:
piszac "michnik" mam na mysli nie tylko jego. jego uzywam jako symbol.
innymi przykladami moga byc kuron, geremek itd.
to samo tyczy sie jaruzela i kiszczaka.
pzdr -
mazeno