to chyba nie do konca tak jest. ludzi "boli" niewkaszalne... a moze kiedys przyjdzie ktos, kto bedzie w stanie zrobic "problem" bez majzla - wiec jakakolwiek "rewolucja" nie jest zadnym wytlumaczeniem kucia. historia zna przyklady drog, ktore wykuto a pozniej okazalo sie, ze zrobiono to na wyrost, bo dalo sie bez...
w skalach przyklady kucia i cementowania mozna by mnozyc (kapa - za ktora powinno sie "murarza" zbiczowac pekiem ekspresow), na szczescie zjawisko nie ma "spolecznego" poparcia wiec problem nie jest juz (?) na tak duza skale. w gorach powinna to byc rzecz z zalozenia niedozwolona i niepodlegajaca dyskusji.
natomiast - jak juz w ktoryms z wczesniejszych watkow podawalem przyklad lamanca - mialbym dylemat gdyby urwal sie jakis kluczowy "zabek" lub cos w ten desen, aczkolwiek - i tutaj widze jedno z rozwiazan podane przez doktora - spicik i A0 (czasem byloby szkoda konczyc egzystencje jakiejs drogi, gdyby rzecz z "obrywem" wydarzyla sie np. w polowie drogi), czyli czekamy na kogos, kto poradzi sobie z problemem w trudniejszej wersji.
odnosze wrazenie, ze w przypadku drogi na mnichu (i byc moze innych, podobnych przypadkow) problemem byl zbytni pospiech - po co tracic szmat czasu na rozprawianie sie z jakims malym, w stosunku do calosci drogi, jej fragmentem?