Jeszcze w temacie uwarunkowan prawnych: (tego linka juz raczej nie usuna..:-))
[
www.zyciewarszawy.pl]
Jak zwykle w tego typu artykulach - generalnie teza sluszna (bo i jaka moze byc po tragedii...) ale w szczegolach znowusporo delikatnie mowiac nieporozumien... . Pomijam juz kontrowersyjna :-) kwestie czy przewodnik wysokogórski i instruktor alpinizmu to w praktyce to samo ale wypowiedz p.Ratajskiego z PIT:
"Te firmy nie starają się, choć powinny, o odpowiednie pozwolenia – dodaje. Podkreśla, że przez to nikt ich nie kontroluje. – Nie wiadomo, czy mają one wystarczające kwalifikacje do organizowania wypraw. Wyjazd z takimi ludźmi to samobójstwo"
jest pozbawiona w tym kontekscie sensu - koncesja (a wlasciwie teraz juz tylko wpis do rejestru) gwarantuje w praktyce jedynie ze firma posiada ubezpieczenie na wypadek bankructwa natomiast nijak sie ma do kwesti bezpieczenstwa i kwalifikacji do tego typu dzialalnosci - sprawdzane sa jedynie wymogi formalne sprowadzajace sie do zatrudnienia osoby z doswiadczeniem w pracy w szeroko pojetej turystyce, ktora nie musi miec NIC wspolnego z jakimikolwiek gorami, przewodnictwem , wspinaniem etc.
Tak wiec to ze takie firmy nie maja tego wpisu do rejestru (zreszta niektore maja) wynika jedynie z niecheci do wydania kilku tys. pln na ubezpieczenie a nie z obawy przed kontrolami czy niespelnieneim jakichs kwalifikacji...
pzdrw
T