Pamiętajmy o ważnych rzeczach. Pamiętajmy o politykach, którzy doktoryzowali się z marksizmu-leninizmu. Oczywiście przecież nie pisali o tym w tonie krytycznym. Czy wyobrażacie sobie, by ktoś pisał doktorat o tezach "Mein Kampf"? Nie w narracji historycznej, ale jako o pewnej prawdzie? Cóż by się stało, gdyby dajmy na to Giertych coś takiego kiedyś popełnił? Odmawiano by mu czci i wiary. Tymczasem np. taki Wiatr mógł być spokojnie (o ironio!) ministrem edukacji, a pani Waniek może nadzorować wolne media. Żadna z tych osób nie ukorzyła się przed społeczeństwem w związku z dawnymi przewinami. Tak, bo to były przewiny.
Tutaj dobrze widać absurd michnikowskiej propagandy o niekonieczności rozliczeń.