Tak sobie wczoraj ogladalem "Hard Grit"
i tak mnie naszla taka mysl ze teoria Darwina rowniez dotyczy wspinaczy...
tak jak wyspy Galapagos czy Australia "wytworzyly" niepowtarzalne gdzie indziej gatunki,
tak Wyspy (GB & IRL) wytworzyly "mutantow" wspinaczy...
Z jednej strony na kontynencie mamy sportowych wspinaczy ktorzy licza kalorie,
doprowadzaja sie na skraj anoreksji "by dygnac"
A z drugiej, gdzie warunki (tu zasady wspinania) byly inne, "przyroda" tworzy
takie gatunki:
Taki John na przyklad, przy BMI (tak to sie chyba nazywa) godnym zapasnika wagi ciezkiej
sieka drogi E107a (jakies 8c) w dodatku drogi te nie przypominaja spitostrad "kontynentalnych"
ale w wiekszosci taka np. 25m droga ma j_e_d_e_n przelot w polowie np. z metoliusa tudziez paru kostek...
Oczywiscie nie mam zamiaru ujmowac honoru tudziez mocy wspinaczom "kontynentalnym" ale trzeba przyznac ze
"gritowcy" to klasa sama w sobie i wlasciwie to szkoda ze na kontynencie ewolucja nie poszla w ta strone...
Badz co badz "trad climbing" ma w sobie znacznie wiecej "prawdziwego wyzwania" i jest podtrzymaniem
ducha naszych "praszczurow" ktozy wbijali sie w skale z konopna lina majac do dyspozycji jedynie stalowy szpon i takiez jaja...