Jacolelcap napisał(a):
> Nie uwierzycie mi, ale wpadlem w szczeline w.......Tatrach.
Ja Ci wierzę.
W moim wypadku o mały włos nie zakończyłoby się to akcją topru.
W zeszłym roku, jakoś już prawie wiosną, wracaliśmy ze świnicy po ciemku.
Że to już prawie wiosna, to skały były na wierzchu ale miejscami pozostało
sporo łat śniegu.
W pewnym momencie zechciałem wskoczyć na taką łatę opadającą aż do
zadniego stawku. Wylądowałem mniej więcej pół metra od krawędzi.
A tu nagle trrrrach i poleciałem w próżnię.
Szczęście że miałem kask, bo dość zdrowo grzmotnąłem o skałę. Spadłem
na plecak. Gdy doszedłem do siebie, okazało się że na górę mam ze trzy
metry (licząc od głowy), czyli razem było z 5m. Szerokość z 1.5m.
Wyjście okazało się makabryczne. Wspin po mokrym śniegu okazał się
praktycznie niemożliwy - tym bardziej że nadgarstek bolał mnie jak cholera.
No ale udało się...
Marian Dłuto