Co tak nerwowo???
Pozostańmmy przy konstatacji że tylko pederaści to tchórze...a zasadę przechodniości pozostawmy z boku żeby bulderowców za bardzo nie bolało...
Otóż tak:Jest trochę równie kontuzjogennych sportów co buldering.A to rowerek zwlaszcza downhill, a to normalny rowerek na zakopiance,a to bitki w klatkach,deskorolka itp.Jazda z Pęcherzem jest arcynerwowa-są tacy którzy wolą autobus...W kazdej z tych dziedzin możesz się potłuc i owszem musisz dysponować "branżową "odwagą.Problem w tym że bulderowcy uważają się za łojantów (nie mówię o łojantach którzy bulderują...)Ich branżowa odwaga potłuczenia szczęki a la Jano jest nieprzekładalna na zwykłe zreleksowane wspinanie gdy jest 200 metrów pod dupą....Tak jakoś nie...Test na odwagę wspinaczkową (która niekoniecznie jest tożsama z superpsychą) jest prosty:Wykonaj na kamieniu sekwencję przechwytów dajmy na to VI.3...a pózniej podobną na powiedzmy szóstym wyciągu eksponowanej chociaż przyzwoicie asekurowanej drogi.Jeśli przychodzi Ci toz podobną łatwością i gracją oznacza to że masz elementarna odwagę.
Odwaga o której mówimy w kontekście łojenia oznacza po prostu zdolność sprawnego naporu w eksponowanymi najlepiej nieznanym lub chociażby niezajebanym na amen terenie.
Popularność "czystego bulderingu" wynika między innymi z niekoniecznosci posługiwania się ta cechą.Tutaj dodam że odwaga wspinaczkowa nie jest cechą wrodzoną/genetycznie zdeterminowaną ale można ją podobnie jak i inne parametry wypracować systematycznym treningiem.Tchórzostwo nie ma statusu pederastii.Można je przezwyciężyć prostymi metodami. Wystarczy chcieć.Pederastię zresztą w pewnym procencie też.Ale o tym nie wolno nawet wspominać....
PS.Nogę roztrzaskałem wspinając się z liną.Spadłem przed pierwszą wpinką