Nie do końca się z tobą zgadzam Kierowniku, za wyjątkiem tego, że rzeczywiście warto czasami popatrzeć poznawczo na niektóre "elementy" polityczne. Czasami ubaw po pachy zapewniony. A wracając do sprawy to nie oceniam tego z punktu widzenia dla nas wspinaczy, gdyż jak napisałem wyżej na wstępie jestem egoistycznym sukinsynem, któremu nie zależy na tym, aby się więcej osób wspinało, nie lubię tłumów pod skałą, tylko ciszę i spokój. Dlatego napisałem o owej przydatności społecznej. Tutaj jestem winny wyjaśnienie, gdyż w tych słowach chciałem zawrzeć to, co jest dla mnie oczywiste, ale z racji braku wyjaśnienia z mojej strony jest niezrozumiałe dla innych. Uważam, że większą wartość, czy też przydatność społeczną mają wszelkie zawody bulderowe, gdzie jest pokazana zdrowa rywalizacja, walka i ambicja, a nie posiedzenie komisji śledczej, gdzie jeden drugimu podkłada nogę lub naiwnie kłamie i później śmieje się z tego (a raczej z nas). Dla mnie polityka sprowadza się do roli gówna, a miejsce gówna jest w kanalizacji. Mnie interesują pewne wzorce, z których można czerpać przykłady. A zawodnicy, czy zawodniczki, które startowały w tych zawodach w porównaniu z gównem politycznym zawsze będą NUMBER 1
Pozd
ps. przepraszam wszystkich, którzy startowali w tych zawodach za porównanie z politykami, sorki : )
jeden wie, jeden gówno wie
[
VI.4.pl]
[
time4bouldering.blogspot.com]