heh, a ja z-innej-tej-samej-beczki:) od miesiąca-dwóch trzyma mnie straszliwa pierdziawa. istna ma-sa-kra! grubego i jaggera też chwyciła (babcia m się jeno opiera - chyba - ale kobiety są po prostu bardziej wytrzymałe). no i przyszła taka myśl do głowy, że jakaś epidemia wśród outdoorowców się szerzy. owszem, bywały straszliwe bąki, ale nigdy nie const, a teraz jelita wypruwa... mniej skał tej zimy, pewnie dlatego...i tylko długi wyjazd może nas uratować. bardzo długi:)
[boję się, że któregoś dnia znajdą mnie w mym pokoju, ze ścianami uwalonymi gównem, palcem pokrytym kałem, i napisem: SKAŁY. albo, WOLNOŚĆ. straszliwa wizja...]
a co z waszymi trzewiami? czy ktoś jeszcze odczuwa takie męki? czy outdoor jest już na wyginięciu???