tjn Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> pewno masz troche racji - ja tez zaluje ze Wlodek
> nie potrafi "lekko" pohamowac swojej weny ale
> powtarzam - pisanie ze to co robi to "jedynie
> osmieszanie slusznych spraw" uwazam za spora
> przesade
Tak uwazam, widzac jak ludzie (powazni, normalni) reaguja na jego wywody. Juz babcia mnie uczyla ze lyzka dziegciu zepsuje beczke miodu.
> zgadzam sie ze
> jego bardzo chaotyczny styl pisania ( i niechec do
> jakichkolwiek "obcych" - redakcyjnych interwencji)
> powoduje ze czasami czytelnikowi mieszaja sie
> watki - ale bez przesady, o ile sie orientuje
> Wlodek nie utracil pelni wladz umyslowych :-) i
> takich wnioskow jak mu imputujesz z pewnoscia nie
> wyciaga....
Nie sugeruje tego, choc miejscami czytajac jego teksty mam takie wrazenie.
A tak na marginesie to po przeczytaniu ksiazki Zulawskiego i Dlugosza chce pozyczyc nastepne i przeczytac, choc to straszne starocie. Po przeczytaniu kilku tekstow WC, nie chce juz czytac nastepnego, bo wiem co w nim znajde, i napewno nie poszukam starszych.
> tyle ze zauwaz ze dyskutujemy o dwoch roznych
> rzeczach - ja nie probuje bronic jego "pisarstwa"
> tylko protestuje przeciwko tezie ze skoro nie
> potrafi robic tego w zgrabny i klarowny sposob to
> "jedynie osmiesza sluszne sprawy", "nie zalezy mu
> na sprawach Tatr" , "miesza kawior z gownem"....
Jak wspomnialem, taki jest odbior jego tekstow. Jesli komus zalezy na jakiejs sprawie, to przyjmie wskazowki od innych ludzi, a jak sam piszesz, on nie jest tym zainteresowany. A to znaczy ze nie sprawa jest najwazniejsza, a tylko jego wygorowana ambicja. I efekt jest taki jaki jest.
> A jezeli odrzuci sie te cala
> "polityczno-religijna" otoczke to jego czesto
> kontrowersyjne poglady na sprawy tatrzanskie
> godne sa przynajmniej rozwazenia i dyskusji -
Ja tego nie neguje, a tylko uwazam, ze wlasnie przez te otoczke WC sprawia, ze ludzie zrazaja sie do spraw waznych. I przez takiej materii wymieszanie, ginie isotota rzeczy i Ci ktorzy powinni, sie nad tym nie zastanowia, a wiec cel (w kazdym razie to co nim byc powinno) nie jest realizowany.
> zwlaszcza jezeli wezmie sie pod uwage ( a w tym
> wypadku moim zdaniem jest to niezbedne) ze stoi za
> nim doswiadczenie czlowieka znajacego i
> kochajacego (jakkolwiek by to pretensjonalnie
> zabrzmialo..) te gory jak malo kto ze
> wspolczesnych....
Ale ze slowem pisanym to jest tak, ze to dzielo powinno samo mowic i sie bronic, a nie nazwisko autora. Bo czy np. to, ze - jak w wydanej kilka lat temu powaznej ksiazce napisal wybitny polski geograf -
Giewont jest zbudowany z granitu , oznacza, ze taka jest prawda, skoro tenze geograf jest profesorem i czlonkiem Polskiej Akademii Nauk, i - jak by mozna napisac parafrazujac Ciebie -
stoi za nim doswiadczenie czlowieka znajacego i kochajacego (jakkolwiek by to pretensjonalnie zabrzmialo..) nauke jak malo kto ze wspolczesnych.... ?
W szkole ucza czego innego (w kazdym razie w dobrej szkole, madrzy nauczyciele) - ze nalezy podchodzic do wszystkiego krytycznie i myslec samemu, i umiec oddzielac ziarno od plew.
Zobacz tez, jak powyzej zareagowali ludzie, chyba nawet postrzegajacy ten swiat w sposob podobny jak WC, ktorzy tekst ten nazwali belkotem, bo nie wiedzieli kto jest autorem.
Naprawde nie ma znaczenia znajomosc i milosc do gor, gdy mamy do czynienia z dzielem zlym.