Lechu, to bardzo solidne kino, o solidnie i ostatecznie wspinającym się młodzieńcu. Tak na marginesie, to kino również o niezwykłym rozumieniu syna i jego pasji przez matkę.
Nie kwestionuje WK. Dla mnie to postać historyczna. Ale jeszcze kliku innych wskazałbym..., ze specjalnym miejscem dla Jimiego Hendrixa tatrzańskiego wspinania. Z cała pewnością jego (WK) dorobek i myśli o wspinaniu pozostają w dalszym ciągu wyjątkowe. W 1991 - może 92, spędziłem całe lato w Ałtaju Rosyjskim. Spotkałem tam ekipę fabryczną Salewa. Gryźli te, niełatwe, góry jak bułeczkę z liverwurstem. W wieczornych rozmowach w bazie na Jeziorem Akiemskim, wyrażali swój podziw dla myśli i dokonań WK. Byłem pod wrażeniem ich znajomości wypowiedzi WK - nie spodziewałem tego.
W sumie, to pokolenia 45-75 (tam jeszcze kilku przedwojennych było), całkiem nieźle sobie poradziły i radzą sobie w dalszym ciągu i ze skałą, i lodem, z kasą, karierą i życiem - nawet jeśli utraconym zbyt wcześnie.
Pipes and drums dla wszystkich!